olivia

-na dziewiątą?-zastanowił się czy zwlecze się z łóżka, spakuje i zdąży-okej. a kiedy wracamy?-nie pamiętał już, ale nie powinna być na niego przez to zła. usiadł obok z cynamonem, który przyjemnie, ahahhhehjoho, mruczał.

olivia kupiła bilet bla bla bla i teraz usiadła po turecku na przeciw luika z cynamonem, by uśmiechnąć się, delikatnie.
- hej, cieszę się, że ze mną jedziesz, poznasz moich znajomych i tak dalej - i mówiła szczerze, serio.

-kolegę, który ma urodziny, też?-najbardziej ciekawy był właśnie jego, może dlatego, że tylko o nim coś wiedział-też się cieszę, poznam twoich znajomych i tak dalej-uśmiechnął się, znów włączyło mu się dziwne poczucie humoru. nie naśmiewał się z niej.

- loic, daj już spokój temu koledze - zachichotała i poklepała go po udzie, odgarniając kosmyki, które automatycznie opadły jej na twarz - jak my sie właściwie poznaliśmy? - zaciekawiła się, bo ona już...no cóż, wstyd się przyznać, zdązyła zapomnieć!

zaśmiał się, całkiem segzy-okej, dam-wzruszył ramionami i zastanowił się. nie było to przecież dawno i mają niewiele postów więc pamiętał-wiem! zgubiłaś się i jako dobrze wychowany człowiek, odprowadziłem cię-i to właśnie tak! sprawdził znów jej włosy, były przyciągające, xd-wyschły.

- to dobrze - przytaknęła kiwając głową i krążyła palcem wskazującym jakoś po udzie luika, tak wyszło - nie lubię gdy są mokre wtedy wyglądam...w ogóle nie wyglądam - stwierdziła - ah, no tak, chyba sobie gdzieś to zapiszę.

zanotuj!-kto ci tak powiedział?-tego też go nauczyli. uśmiechał się, jednokącikowo, bo go rozśmieszyła, achno. sam uważał, że z mokrymi włosami wyglądała przyjemnie, ale wolał jednak suche. pocałował ją ni w polik ni w usta.

- chodź! - i poszli spać.

olivia i luik przybyli, chyba nawet cali i w ogóle, toteż teraz z radością otworzyła drzwi mieszkania i przywitała się z cynamonem.
- w koncu w domu. masz na coś ochotę? - zapytała, obejmując go w pasie i zadzierając podbródek do góry.

zaraz powie, najpierw pocałował ją, bardzo miło, w usta. nadal chciało mu się spać, ale to olivia, a to loic-może na kawę-przyciągnął ją bliżej, uśmiechając się przyjemnie i prowadząc do kuchni.

luik miał ciepłe dłonie i chyba było jej zupełnie przyjemnie, kiedy ją dotykał. przez chwilę tkwiła w bezruchu, dopiero potem uruchomiła ekspres i oparła tyłek o blat stołu, przyglądając mu się.
- ładnie pachniesz - stwierdzenie roku!

zaśmiał się, aczkolwiek przyjemnie-to raczej miłe, dzięki-usiadł na krześle, wyciągając nogi przed siebie. ogólnie był w zachęcającej, nie wiem do czego, pozycji. wyjął z kieszeni telefon i napisał do pani sąsiadki, że przyjdzie jutro po pieska, ;d.

jakiego miał psa? to ważne. apropos zwierząt to cynamon własnie wdrapał się na stół i teraz obserwował wszystko z góry. no...prawie z góry. olivia natomiast przygotowała dwie kawy i postawiła na stole, by opaśc na prawym? a może lewym kolanku luika.
- cieszę się, ze ze mną pojechałeś - wyznała mu, uśmiechając się obukącikowo.

-dobrze, że się cieszysz-usiadł wygodniej, żeby mieć wygodniej i żeby ona miała wygodniej i żeby kotu było gorzej patrzeć. miał psa, nie wiem, może kaukaskiego owczarka xd, bo mieszkał w domu z mamą&tatą, ale ich nie było, ponieważ ciągle byli w szwecji-teraz możemy jechać do szwecji-tak, właśnie na to wpadł, głaszcząc oliwię po policzku.

przymknęła oczy, opierając drugi policzek rzecz jasna, o jego zdecydowanie bardziej szorstki.
- oookej, gdzie tylko chcesz - ej po prostu była śpiąca i może nawet troszkę rozanielona, bo ostatnio brakowało jej czułości, no wiecie, rozumiecie, a loic zdecydowanie sie w tej kwestii sprawdzał.

objął ją miło i pocałował w usta, ale krótko skoro taka śpiąca..-okej, ale to może jutro. chce ci się spać?-jaki troszczący się, omg. powąchał jej włosy, to było może jego małe zboczenie. ale oliwia miała bardzo miło pachnące, więc mogła siedzieć, a on z nią.

pokiwała głową. miała szczerą nadzieję, że loic zostanie z nią dziś na noc, nie chciała żeby szedł, prawdę mówiąc, powoli się uzależniała od tego, że jest obok kiedy zasypia i kiedy się budzi również. podrapała go paznokciami po brzuchu.
- mhm, ale zostajesz prawda? - nie otwierała nawet oczu, ale było jej niesamowicie przyjemnie i chyba trochę wyglądała jak dziecko.

-zostaję-nie chciało mu się wracać do domu, no i oczywiście wolał zostać z oliwią. posmyrał ją po poliku, aby następnie zjechać do szyi, gdzie się zatrzymał na chwilę i wrócił do polika.

niechętnie, ale podniosła się z luikowych kolan i powiedziała, że w takim razie ona pójdzie się umyć.
- pilnuj cynamona - zachichotała i ruszyła do szafy, by wyjąć z niej piżamę, świeżą i tak dalejj, składającą się z krótkich szortów i przyluźnej koszulki - albo on ciebie - zajrzała jeszcze do kuchni i posłała luikowi całusa, by teraz zniknąć faktycznie w łazience.

wziął więc kota, napisałam luika, na kolana, mógł się nim pocieszyć. a potem rozpoczął wędrówkę po mieszkaniu oliwii. razem z cynamonem oczywiście. zjadł coś nawet w jakimś międzyczasie.

a olivia już zdazyła się wymyć i teraz z mokrymi włosami opuściła łazienkę.
- teraz ty możesz pójść, a ja przygotuję łóżko! - oznajmiła loicowi, zabierając mu cynamona, który był cieplutki. loic pewnie też, no cóż.

loic cieplejszy, gorątsziejszy, zajebistszy-okej, to idę-poszedł więc się umyć, miał w torbie dużo ubrań, więc wziął czyste bokseraski i poszedł się umyć.

olivia w tym czasie przygotowała łóżko to jest wyjęła poduszkę dla luika i tyle, bo drugiej kołdry nie miała, ale podnosząc się, przyjebała w półkę i teraz siedziała w fotelu, macając prawą część głowy. będzie guz :c

przylazł, kapało mu z włosów, ale był niesamowicie hot&w ogóle w bokserkach-co ci się stało?-usiadł na oparciu łokciowym, marszcząc czoło. wyglądał wtedy niesamowicie inteligentnie,xd.

olivia poruszała oczami, chcąc się upewnić, że wszystko z nią w porządku i że nadal żyje.
- uderzyłam się w ta głupią szafkę - poskarzyła się luikowi, robiąc mniej więcej o tak ;</.