jejeje pejcz ssie

-jam - ucieszył się, siadając. postawił tackę z tostami i ee jajecznicą na kolanach, ciesząc się jak dziecko z kambodży, które widzi jedzenie pierwszy raz w życiu i nie wie co z nim zrobić. no dobra, może nie aż tak, ale się ucieszył bo to tylko facet, a oni lecą na takie bajery.

- w zasadzie - podciągnęła kolano pod brodę, bo dwóch jej sie nie chciało - co u ciebie słychać? - przecież tak długo się nie widzieli, paige miała tylko naadzieję, że kiedy pieprzył jakieś dziwki to się zabezpieczał, bo wczoraj robili to bez gumki, a nie chciała mieć jakiegoś syfa.

-nah, to co zwykle. bywałem tu i tam. ogółem same treningi i chlańsko - poklepał się po brzuchu, kiedy odstawił talerz na szafkę przy łóżku i wyciągnął przed siebie nogi, leżąc na brzuchu, właściwie półleżąc, oparty plecami o poduszkę - a u ciebie paige?

wyciągnęła swoje długie aż do nieba nogi przed siebie i przez chwilę obserwowała szczupłe, gładkie łydki.
- u mnie? hm - zastanowiła się nad tym chwilę - abby wyjebała mnie z domu, ojciec się do mnie nie odzywa, matka się nie odzywa, ale marcus się odezwał. a tak poza tym to całkiem okay.

-generalnie przechujane - skomentował typowo dla siebie, czyli ogólnikogo i nie bardzo zagłębiając się w szczegóły. prawda była taka, że parker po prostu nie potrafił rozmawiać o sprawach związanych z uczuciami, czy czymkolwiek podobnym. to było dla niego za trudne. ponad możliwości. tak na marginesie, tęsknił za nejtem :c. był jego jedynym przyjacielem. ojaoja.

paige dopiero teraz, jak moja mama dosłownie, zaczęła dostrzegać, że tak naprawdę parker nie jest facetem, z którym chciałaby być w stałym związku. nie umiał nawet z nią rozmawiać.
- mhm - przytaknęła, bo z tego wszystkiego sama nie do konca wiedziała co powinna mówić, a co nie.

-no, to ja się zbieram - i zwiał xdd

az odechciewa sie grac, serio, xd