sienuwka

no to ma

no to gerard dotarł w swojej kurtce, szytej na zamówienie ;d zapukał, miał nawet żelki dla sieny, bo nic innego po drodze nie znalazł.

zostawiła kubek z czekoladą w salonie na podłodze i poszła otworzyć-cześć-uśmiechnęła się nawet. oglądała właśnie jakiś bardzo głupi film, ale śmieszny, zapychając się frytkami i zastanawiając, jak gruba by była, jeśli zjadłaby całą paczkę mrożonych, ale upieczonych, frytek. dylematy nastolaty, rzadko takie miewała.

- cześć - pochylił się, by musnąć swoimi zimnymi przez długi spacer ustami, jej znacznie cieplejsze. potem już tylko wepchnął ją do środka, a sam zabrał się za rozbieranie - co słychać? poza frytkami i fizyką?

oparła się o ścianę-chyba nic, zaspałam na test z polskiego i oglądam film-dużo mówiła o szkole, mało się uczyła. obejrzała go miliardowy raz od góry do dołu, bo nieczęsto spotykała ponad ludzi o takim wzroście, poza tym gerard był niesamowicie oooch, tak sądziła siena.

przeszedł dalej, w sensie do salonu, łapiąc w drodzę sienę za nadgarstek, by i ona poszła. kiedy już tam dotarli, opadł na kanapie, pociągając ją na swoje kolana.
- jaki film? uczysz się polskiego? ja w liceum uczyłem się tylko angielskiego i francuskiego - był pod wrażeniem.

l;d;d;;d;d;d miało być francuskiego, ofakenszit;d. to wszystko przez mój polski dzisiaj :<. ale okej, zamiast polskiego niech będzie ee hiszpański xd. okej, już spokój-uczę, lubię hiszpański-podrapała go po karku, wciągając gerardowy zapach z jego tiszertu.

- ja po hiszpańsku nie umiem nic. ale mamy hiszpana w drużynie. od jutra zaczynam dużo, dużo treningów, to jakiś koszmar będzie, ale gramy niedługo turniej w berlinie. może chciałabyś z nami pojechać? moglibyśmy, oczywiscie kiedy akurat nie miałbym meczu, pójśc na jakąś imprezę i tak dalejj? - zaproponował i nachylił się, by pocałować sienę w szyję. w miejsce, w którym wczoraj zrobił jej soczystą malinkę, mr.

-mogę cię kiedyś nauczyć-podrapała się po drugiej strony szyi, to znaczy druga strona też chciała, żeby gerard ją pocałował, czuła się poszkodowana-okej, ale jak to? z twoją drużyną?-zaśmiała się krótko. zastanowiła się, ilu facetów potrzeba do skompletowania drużyny i tej całej reszty.

dwunastu! plus trenerzy & świta.
- mhm, a dlaczego nie? trener na pewno nie będzie miał nic przeciwko - rzucił, niby obojętnie, ale w duchu, cholernie mu zależało na tym, by siena jednak pojechała do berlina - okej nauczysz mnie. hej, sien skoro nie mieszkasz z rodzicami, to co się z nimi dzieje? - bo jeśli umarli, to będzie niezręcznie, ale to go dręczyło.

wiesz wszystko, wohoo-czasem mieszkam z tatą-bardzobardzo kochała swojego ojca i tak dalej-ale najczęściej, tak jak teraz, sama, bo on lubi podróże-uśmiechnęła się lewym kącikiem-nigdy nie byłam w berlinie, może mogłabym-podrapała się po poliku.

- serio byś chciała? byłoby super, znam świetne kluby w londynie! - pochwalił się, szczerząc zęby w uśmiechu - moi rodzice są w porządku, ale nie mógłbym z nimi mieszkać. już wolę tego głupka jaspera. wrócił dziś. wyjebali go z drużyny, za to, że jarał - zasmiał się, bo uznał, że jego kuzyn to fakin debil.

wiedziałam, że się w końcu pomylę;d.
-chciałabym-zaśmiała się znów-chciałabym mieć brata-refleksja na dziś-wyjebali?-rzadko przeklinała, naprawdę rzadko-no to chyba niedobrze-skrzywiła się, w tym momencie połączyła się z jasperem w bólu. przynajmniej sądziła, że to nic dobrego.

jakim znow londynie.............xd
- mhm. raczej niedobrze, teraz pewnie bedzie jarał i starzy wyślą go do ośrodka, więęęc, jak przyjedzie twój tata będziesz mogła do mnie baaardzo, baardzo często wpadać - uśmiechnął się perwersyjnie i przesunął dłoń na rękę sieny - widziałaś śnieg? idziemy lepić bałwana?

xddd;dale kaleki z nas:<.
zaśmiała się znów-okej, może będę wpadać-pocałowała go za uchem i zeszła z niego-nie widziałam, możemy iść-wyłączyła telewizor, dbała o wszystko, przy sienie nie uświadczysz pożaru.. pomyślała, że skoro jaspera nie będzie, to jednak dobrze.

- to idziemy! - ucieszył się, jak małe dziecko i zaczniesz : *

tylko siedem. z piętnastu. to nawet nie połowa :c no cóż, ale to dawno i nie prawda, bynajmniej w tym momencie liczyła sie siena, a już szczególnie po tym, jak mógł ją trochę wymacac w windzie. teraz oparł się o przeciwległą ścianę, czekając aż otworzy drzwi.

otworzyła więc drzwi, rzuciła kurtkę i buty gdzieś w przedpokoju i wpełzła pod koc. było jej zimno, ale nie ma się chyba co dziwić. obserwowała też gerarda. niech jej nie mówi o czirliderkach może.

a gerard opadł obok niej i wpełznął również pod koc, wsuwając zimne, zimne dłonie pod koszulkę sieny.
- żebys jutro nie była chora! - pogroził jej palcem - odprowadze cię rano do szkoły, hm? - zaproponował. on miał zajecia dopiero na dwunastą, czyli czil.

-zimne-nie skarżyła się, zimne ale przyjemne-okej, możesz odprowadzić-zdziwiła się i przysunęła do niego-obudzisz się, żeby odprowadzić mnie do szkoły, jeśli zaczynam o 9?-zaśmiała się, bo mu nie wierzyła. oparła głowę o jego ramię, bo tak było jej wygodniej i w ogóle.

- dlaczego nie? - zapytał, unosząc obie brwi do góry - okej, pewnie nie będzie mi się chciało, ale chcę cię odprowadzić i koniec - zadecydował juz i tak, będzie musiał wstać o ósmej trzydzieści :c - wiem, ze zimne, będziesz chora, mówię ci.

-aha, okej. obudzę cię i siłą ściągnę z łóżka, zobaczysz-groziła mu, omgomg-nie będę. a jak będę, to przynajmniej będę miała wolne od szkoły i od fizyki-skrzywiła się znów, no bo przecież fizyka i zasuszona nauczycielka to dwie najgorsze rzeczy, które ją spotkały w tym roku. postanowiła nie zwierzać mu się z tego, że to przyjemne i tak dalej, no to sien.

- okej, kładziemy się - postanowił i z tej okazji nawet wstał - weźmy razem kąpiel - zaproponował jeszcze, wena iz ded, tak myślę.

zaśmiała się tylko, zostawiła go z kocem i poszła pod prysznic.

w tym czasie gerard stwierdził, że weźmie prysznic rano i rozebrał się do bokserek ze spondż bobem. obserwował zdjęcia na komodzie.