basil

miała dziś na sobie milutką, granatową sukienkę, toteż usiadła i założyła nogę na nogę, obserwując basila z uśmiechem. sięgnęła szaliczek i ułożyła go na chuuudych kolankach.
- mhm, jakiś sok, czy cos takiego - choć ona na codzień pijała tylko soki, które sama wyciskała z pomarańczy.

- chyba coś się znajdzie - mruczał pod nosem, idąc do kuchni. szczerze mówiąc, był lekko zniecierpliwiony tym, że gabrielle jeszcze się z nim nie przespała, ale z drugiej strony szanowal jej wybór. wszedł do kuchni i grzebał przez moment w lodówce, miał sok grejpfrutowy, kupił do robienia drinków. przyniósł cały karton razem ze szklanką do salonu i ustawił na ławie.

i chyba nie zamierzała póki co dać mu dupy. szanowała się na tyle, żeby najpierw poznać faceta, któremu ma się oddać. za to jej siostra wcale na to nie zważała. złapała karton i nalała sobie soku do szklanki.
- cały dzień siedzisz w domu? - zaciekawiła się, unosząc prawą brew do góry.

- właściwie, to nie, byłem w kościele, nieźle, co? - wyszczerzył się, zadowolony z siebie i trochę sobą przy tym zdziwiony, bo gdzieżby on, bazyl, prawosławny, chodził do kościoła katolickiego... no, ale cicho już na ten temat. - a potem siedziałem w domu i sie nudziłem trochę.

- ahaaa. zabierz mnie gdzieś basil ;< - rzuciła, zupełnie niezobowiązująco i przysunęła się do niego, by delikatnie szturchnąć go stopą - ja jestem ateistką, nie wierzę w kościół - ja nie wierzę w kościół, w boga tak, jejeeee. odstawiła szklankę na stół i nachyliła, by przejechać nosem po policzku basila, tak, że czuła jego oddech na swoich ustach, co moim zdaniem jest strasznie seksy.

i cos tam coś tam coś tam, a ja spływaam.