gerarda & jaspera, tugeda.

bo sa kuzynami!

okej, więc gerdziu przyprowadził tutaj sienę, chyba nawet po drodze opowiedział jej o swoich pasjonujących treningach, więc mogła się domyślić, że koszykówka jest dla niego ważna. bardzo ważna.
- napijesz się czegoś? - zapytał i rozsupłał szaliczek.

wiedziała. i nawet wydawało jej się, że coś zrozumiała, o koszykówkę chodzi-tak, kawy, czekolady, cokolwiek. byle nie herbata-rzuciła gdzieś kurtkę i, zapomniała zapytać czy może, weszła do salonu.

- czekolada, na kawę za późno, potem będę miał cię na sumieniu, że umarłas na serce, czy coś takiego - choć on się nie znał, miał ledwo mierny z biologii. tymczasem jednak poszedł do kuchni, wstawił wodę na czekoladę, sam postanowił też spróbować, bo kupił, a jeszcze nigdy nie pił i zaprosił sienę do środka. w sensie do kuchni.

-potem będę miała cię na sumieniu, że umarłeś, przekarmiony czekoladą-rozejrzała się po kuchni i usiadła na krześle. mieli porządek? przyglądała się chudemu tyłkowi gerarda, zastanawiając się, czy mieszka sam-masz może coś do jedzenia?-nie jadła nic od rana, więc chyba nie ma jej za złe, że pyta?

- ohm, jasne, tylko nie wiem kanapki, tosty, czy jajecznica? - zapytał, bo on nic innego raczej nie potrafił. zmierzwił nerwow włosy i westchnął ciężko, zalewając dwa kubki czekolady, a potem podał jeden z nich sienie - sorry, za bałagan, ale mieszkam z kuzynem i nie mamy czaus sprzatać.

-kanapkę-ona za to nie była wymagająca. napiła się czekolady i nawet nie poparzyła-czy twój kuzyn też gra w koszykówkę?-podrapała się pod okiem i wciągnęła nogi na krzesło i podciągnęła je pod brodę, ciągle i nadal obserwując gerarda.

- nie, nie - pokręcił głową i przygotował ładną kanapkę dla sieny; z ogórkiem! ;d położył talerzyk przed nią, a sam usiadł na sąsiednim krzesełku - jasper jest piłkarzem. a ty? robisz coś poza szkołą? bo podejrzewam, że właśnie do szkoły chodzisz.

-sami sportowcy. jaaaa-zastanowiła się, co może powiedzieć, żeby nie zrobić z siebie niewiemczego. nie śpiewała, nie tańczyła, nie pisała, nie malowała, nawet nie recytowała-właściwie to nie. jem, śpię i jeżdżę rowerem-niesamowite rzeczy. nie była nikim ciekawym :C.

- o, jak się trochę ociepli - spojrzał za okno, ale na dworze padał lekki śnieg - no, to znaczy jak nie będzie padało, możemy wybrać się razem na rower, hm? - zaproponował, uśmiechając się i drapiąc po ramieniu jednocześnie. łał, a myślałam, że faceci są strasznie ograniczeni.

-okej!-chętnie przystała na taką propozycję, bo dziewczyny z klasy, xd, będę jej może zazdrościć-jeździsz na nartach?-jadła kanapkę, czasem piła czekoladę i obserwowała gerarda jednocześnie. jej nie przebije. uśmiechnęła się nawet.

- mhm, ale wole snowboard - odpowiedział powoli i chyba miał nawet wąsy od czekolady, ale nie zauważył, więc musiał wyglądać dosyć komicznie. obserwował teraz chude ramionka sieny, bo znalazły się w zasięgu wzroku jego brążowych? oczu.

-nauczysz mnie? na snowboardzie-na nartach umiała! zawsze chciała jeździć na snowboardzie, ale brakowało jej odwagi. odstawiła talerz na stół i uśmiechnęła się sympatycznie, licząc na to, że się zgodzi.

odpowiedział, że jasne, zamówili jej takse i pojechała.

przyszła więc, zmokła odrrobinkę. miała ze sobą butelkę wody mineralnej i tak stojąc właśnie, zapukała.

gerard właśnie wylegiwał się pod kołderką w salonie, przed telewizorem, z zasłoniętymi roletami, więc niespecjalnie chciało mu się wstawać do drzwi. zebrał się jednak w sobie i podniósł seksowny tyłek z czarnej kanapy, by podciągnąć kleinowskie bokserki, bo tylko je miał na sobie i otworzyć sienie.
- cześć, wejdź, ale zmokłaś - stwierdził, uśmiechając się niemrawo, ze względu na to, że bolała go głowa.

-cześć-pocałowała go w polik, wpychając go i zamykając drzwi, bo miał ciepło-trochę tak-postawiła butelkę na podłodze i obejrzała dokładnie gerarda. wtem dostrzegła jego seksowny tyłek. widzi wszystko.

wielki brat patrzy. no może siostra, ewentualnie. gerard udawał, że nie zauwazył jej spojrzenia, a sam sięgnął butelkę wody i przeszedł do kuchni, mówiąc coś o tym, że NAPIERDALA go głowa. mnie też.
- więc, mogę nam zrobić jajeczniiiicę albo - zajrzał do szafki pod mikrofalówką - aaalbo zupkę chińską.

szła za nim i oglądała, no bo co-możesz nie robić nic-nie była głodna, a przyszła, bo umierała z nudów w domu. usiadła na krześle, roztrzepując włosy palcami, żeby szybciej wyschły.

- chcesz suszarkę? tylko nie jestem pewien czy dziala. i masz mokrą bluzę ;< - stwierdził, bo własnie wymyśliłam, że siena miala bluzę, toteż zaoferował się, że pożyczy jej swoją. być może będzie za duża, jak ta koszulka, którą kupiłam mateuszowi na mnie, ale czy to ważne? z pewnością pachniała miłym armanim, którego używał gerard.

-suszarki raczej nie, bluzę-nie lubiła suszarek, bo miała potem straszne włosy, ale bluzy lubiła, pachnące i w ogóle jeszcze bardziej. zdjęła więc swoją i zawiesiła na oparciu krzesła. zastanawiała się, gdzie jest jego kuzyn piłkarz...

zaginął w akcji ;d
- jasper jest na meczu w anglii - poinformował ją, jakby czytając w myślach. magia i czary. okej, nie po prostu prawie zabił się o buty kuzyna, które stały w przedpokoju i przypomniał sobie o jego istnieniu. wyjął jakąs miłą bluzę z top man może, bo wczoraj widziałam tam fajne i podał sienie, by za chwilę zawiesić tę jej mokrą w łazience. albo położył na pralce, bo to tylko facet.

-nie pytałam-mruknęła do siebie i założyła bluzę gerarda, naprawdę ładnie pachnącą. wyglądała w niej jak sierota, ponieważ gerard, przecież koszykarz, był wyższy od niej o miliard centymetrów. znalazła jakiś czysty, sprawdzaała, kubek i wlała do niego wody.

- to była tylko taka informacja - rzucił i wzruszywszy ramionami, opadł na najbliższym krzesełku. wyciągnął nogi przed siebie i przymknął zmęczone powieki - co robiłaś przez weekend? - zaciekawił się, wzdychając głośno. soreks, jadłam obiad.

okejko-uczyłam się-naprawdę się uczyła, miała jutro test z historii i francuskiego. no i fizykę, której nie rozumiała, ale zaplanowała ból brzucha na ostatnie dwie godziny-i byłam kupić prezenty, ale nie kupiłam-podciągnęła nogi pod brodę i naciągnęła na nie bluzę, ale nie rozciągnie mu, nie może się martwić, miała dużo miejsca w środku, gerard też by się zmieścił.